Partnerstwo roślin i owadów
Jeden z najznakomitszych pomysłów przyrody. Proces, który dla życia na ziemi miał podobne znaczenie, co kolonizacja lądu przez zwierzęta. Przez naukowców określany jako zależność mutualistyczna, powstała w wyniku koewolucji. I w końcu dla n
To partnerstwo roślin i owadów wywarło największy wpływ na obraz naszej planety, dlatego warto przyjrzeć się nieco bliżej tej niezwykłej zależności.
Wydawać się może, że nic frapującego w tym nie ma. Owad z kwiatu A zabiera pyłek, dolatując do kwiatu B, część pyłku zostawiana jest na słupku i tak dochodzi do zapylenia. Ale jak zachęcić zapylacza do odwiedzenia kwiatu A?
Aby temu sprostać, kwiaty zaczęły pachnieć. Zainwestowały też sporo energii w to, by były jak najbardziej widoczne. Tak pojawiły się kolorowe nęcące płatki, a same kwiaty z reguły umiejscowione są na szczycie rośliny. Barwy kwiatów widziane w ultrafiolecie (tak jak widzą je owady) są bardzo wyraziste i dokładnie wskazują miejsce lądowania – zupełnie jak światła na pasie startowym.
Jednak wszystkie te zabiegi zdałyby się na nic, gdyby owad po odwiedzeniu kwitnącej rośliny nie zawitał do kolejnej tego samego gatunku. Rośliny zaoferowały więc coś jeszcze – pozwoliły owadom na konsumowanie pyłku, a w kwiatach pojawił się słodki nektar. To skutecznie zachęciło owady do szukania następnych kwiatów.
I tu dochodzimy do kolejnego problemu. Owad musi zostawić pyłek z kwiatu A na słupku kwiatu B. Ogromna różnorodność kwiatowych kształtów miała im to umożliwić. Kwiaty stały się niczym dziurki od klucza, do których pasują tylko ściśle określone kształty. Niektóre rośliny dostosowały się do wąskiej grupy owadów, często nawet do jednego tylko gatunku, inne postawiły na wszechstronną dostępność.
Kształt kwiatu nie tylko ma za zadanie ułatwić zapylanie, ale również ochronić nektar, którego produkcja jest kosztownym przedsięwzięciem, przed złodziejami. W rezultacie do nektaru dostanie się tylko ten owad, który jest w stanie zapylić roślinę. Wszystkie te zabiegi są niezwykle energochłonne, ale opłacają się i są skuteczne, czego dowodem jest całkowita dominacja roślin kwiatowych wokół nas.
Oczywiście kształt kwiatu nie zabezpiecza całkowicie przed kradzieżą cennego nektaru. Istnieje cała grupa owadów, które wyspecjalizowały się w przegryzaniu, drążeniu i wgryzaniu się w kwiaty. Rośliny nie pozostają w tyle. Niektóre, by nie inwestować w nektar, do perfekcji opanowały sztukę zwodzenia owadów. Inne, nęcące kolorem i zapachem, nie zawierają nic do zjedzenia Owad w końcu dojdzie do tego wniosku i opuści kwiat, ale oblepiony już pyłkiem. A przy następnym takim kwiecie znów da się oszukać.
Są też takie kwiaty, które działają zgoła inaczej. Nęcą nie słodkim zapachem, a smrodem padliny, przywabiają nie barwnym okwiatem, a kształtem i kolorem łudząco podobnym do kawałka zepsutego mięsa. Mowa tu o największym kwiecie świata należącym do pasożytującej na pnączach raflezji Arnolda. Roślina zwabia w ten sposób roje much, które oczywiście nie znajdują tego, po co przyleciały, ale swym zwyczajem zanim to stwierdzą przemierzą cały kwiat wzdłuż i wszerz, a co bardziej pechowe zostaną zamknięte w środku na noc. Po wydostaniu się z kwiatu, muchy dalej będą poszukiwać padliny – tym razem z bagażem w postaci pyłku. I może znów trafią na kwiat raflezji…
Jednak jeden z najbardziej perfidnych oszustów rośnie w Polsce. To dwulistnik muszy – rzadki storczyk nasłonecznionych, górskich łąk. Jego kwiaty do złudzenia przypominają samicę pewnej muchówki błonkówki. Rozochocone samce próbują kopulować z kwiatem. Oczywiście odlatują z kwitkiem i…ładunkiem pyłku, który zostawią, gdy niebawem znów nabiorą się na sprytną sztuczkę storczyka.
Roślin, które oszukują owady, jest niewiele. Zdecydowana większość dba o swoich zapylaczy. Skrajnym przykładem są zależności roślin z jedynym, zapylającym je gatunkiem – przybierają czasem niesamowite formy… Istnieje roślina, której kwiat zapyla tylko jeden owad, a pylniki uwalniają pyłek tylko wtedy, gdy konkretna pszczoła zbliży się do kwiatu. Jak to możliwe? Pylniki otwierają się, wprawione w wibrację przez dźwięk o tonacji górne C, a tak brzęczy ta właśnie jedna pszczoła. W Polsce przykładem takiej zależności są niektóre rośliny motylkowe, dla których jedynym zapylaczem są trzmiele.
Na początku związek roślin z owadami musiał być luźny, oparty jedynie na świadczeniu przypadkowych przysług. Jednak okazał się na tyle opłacalny dla obydwu stron, że zamienił się w trwałą, nierozerwalną więź. Zapylacze zależą od roślin, rośliny od zapylaczy – bez zapylaczy nie byłoby roślin, bez kwitnących roślin nie byłoby zapylaczy. Zaś bez zapylaczy i roślin kwiatowych nie byłoby…nas.