OGRÓD NA OPAK!

Tekst: Joanna Olesiejuk

Kiedy przed kilku laty stałam się szczęśliwą właścicielką własnego kawałka planety, postanowiłam, że będzie to miejsce przyjazne wszystkim stworzeniom.
I tak, na przestrzeni 6 lat, z zaoranego pola przeszłam drogę do tętniącej życiem oazy.

Oto historia mojego ogrodu.

Warunki wyjściowe


Ogród powstał od zera, na działce o powierzchni 2000 m2 w centralnej Polsce w smutnym, podmiejskim krajobrazie.

Ziemia fatalna: gliniasto-piaszczysta, zanieczyszczona ogromną ilością gruzu i odpadów granitowych (poprzedni właściciel prowadził produkcję nagrobków…)  w dodatku pozbawiona żyznej warstwy bo sprzedający nam działkę obywatel postanowił zrobić podwójny interes i wywiózł cały humus w siną dal. Nie było funduszy by zamówić kilkanaście wywrotek ziemi wiec dobór roślin miał okazać się kluczowym.

Projekt

Od początku ogród miał być naturalistyczny, nawiązujący do naturalnego krajobrazu, który zachował  się w okolicy w szczątkowym stanie. Występują w nim, tak jak w naturalnym środowisku wszystkie piętra: wysokie  drzewa– u mnie wciąż w fazie wzrostu, niższe drzewa i wysokie krzewy, średnie krzewy, niskie krzewy i wysokie byliny, średnie i niskie byliny, trawy i zioła, rośliny dwu – i jednoroczne i na koniec często pomijana ściółka.
Ponieważ położenie działki było dość niekorzystne, by poprawić mikroklimat  sporo nasadzeń rośnie na niskich wałach a teren dzięki tym nierównością zyskał bardziej kameralny charakter. Usypanie wałów pozwoliło także wprowadzić podziały na strefy intensywniej użytkowane i takie, które pozostawiłam samym sobie.

Obszary utwardzone (kostka granitowa) ograniczyłam jedynie do podjazdu, ścieżki i tarasu, pozostałe ścieżki to albo powierzchnie żwirowe albo wydeptane w trawie dróżki. Do budowy podniesionych rabat wykorzystałam naturalne kamienie, pnie drzew oraz plecione z wikliny płotki (te ostatnie okazały się niezbyt trwałe). Ogród z początku został podzielony na część uprawną i dziką ale praktyka i brak czasu spowodowały, że ten podział uległ modyfikacji z przewagą części dzikiej.

Nasadzenia

Sadząc kolejne byliny, drzewa i krzewy, szybko okazało się, że wybór rodzimych gatunków ( w większości przypadków) był strzałem w dziesiątkę:  żadnych problemów z brakiem mrozoodporności, duża odporność na choroby grzybowe, brak konieczności oprysków, łatwa pielęgnacja no i – sporo skrzydlatych gości, a nawet stałych mieszkańców. Jeśli jakieś rośliny – w tym drzewa – wysiały się same, a nie kolidowały z moją koncepcją, to także pozwalałam im rosnąć wychodząc z założenia, że natura wie, co robi.

  • Dęby szypułkowe (wyrosły same – prawdopodobnie robota sójek, dla których żołędzie są dużym przysmakiem)
  • Dąb błotny
  • Dąb czerwony
  • Brzozy – pożyteczna „Dorembos”  tworzą niewielki zagajnik
  • Wierzby iwy – wysiały się same. Bardzo pożyteczne drzewa bo wczesną wiosną gdy brak jeszcze  kwiatów, ich bazie dostarczają pokarmu pszczołom i trzmielom.
  • Leszczyny – kilka odmian co jest konieczne, jeśli chcemy doczekać się orzechów bo leszczyny zapylają się krzyżowo.
  • Ałycze zwane popularnie mirabelkami –  rosną szybko a jeśli ograniczy się ich przycinanie tworzą  gęste, zwarte korony, w których z czasem ptaki będą mogły zakładać bezpiecznie gniazda.
  • Świdośliwy Lamarckie – przepięknie kwitną na wiosnę wabiąc owady, a owoce to znowu przysmak kosów.
  • Jabłonie – tradycyjna żółta oliwka w odmianie wysokopiennej
  • Czereśnia ptasia – docelowo duże, okazałe drzewo, które na wiosnę obsypane jest kwiatami a latem zaprasza na ucztę wszystkich miłośników kwaskowatych, malutkich czereśni. Nazwa nie jest przypadkowa.
  • Bez czarny – także źródło cennych owoców.
  • Kalina hordowina
  • Kalina buldeneż
  • Kalina koralowa
  • Klon tatarski
  • Głogi
  • Dereń biały
  • Dereń rozłogowy flaviramea
  • Dereń elegantissima
  • Dereń jadalny
  • Lilaki – klika odmian jednak prowadzone w tradycyjnej formie krzewiastej. Ulubione miejsce na wieczorne koncerty słowików.
  • Świerki serbskie – bardzo często widuję na nich sikory
  • Świerk srebrny kaibab
  • Sosna Banksa – obok sosny chińskiej i czarnej odmiana, która toleruje moje podmokłe, gliniaste gleby.
  • Daglezja zielona
  • Sosna czarna columnaris
  • Jałowce pospolite
  • Jałowiec chiński
  • Tuja szmaragd – tak, przyznaję się – mam kilka sztuk w luźnych grupach by zimą ogród nie był taki smutny.
  • Jałowce sabińskie

Pnącza odgrywają ważną rolę – w nich to właśnie chętnie skrywają się liczne wróble i mazurki, dostarczają także smacznych owoców.

Dzikie wino – rośnie u mnie w ogromnej ilości wzdłuż całego ogrodzenia a także na podporach przy domu.

Jesienią, w czasie odlotów, przeogromne stado szpaków obsiada co roku moje pnącza i wyjada owoce niemal do czysta. Jeśli ktoś chce obserwować sceny niczym z Hitchcock’a to polecam właśnie tą roślinę.

  • Hortensja pnąca
  • Dziki bluszcz – rośnie powoli, ale  z czasem stworzy zieloną ścianę, która będzie także doskonałym schronieniem dla ptaków przed wiatrem i mrozem.

Prócz drzew i krzewów tworzących przyjazne stworzeniom zarośla, bogactwo bylin i kwiatów nie tylko cieszy oczy ale przede wszystkim zapewnia pokarm owadom a jak wiemy: nie ma owadów, nie ma ptaków (przynajmniej niektórych). Warto także zadbać o wszelkie możliwe zioła i to nie  tylko gatunki znane z kuchni: tymianek, szałwię, miętę czy bazylię (u mnie podskubywaną przez kosy).

Choć wiele roślin traktowanych jest jak chwasty, np. rdest ptasi czy gwiazdnica, to i one są ptasimi przysmakami. Mazurki zajadają się dojrzałymi nasionami bylicy piołun a gile lubią nasiona wiesiołka czy tasznika pospolitego. Prócz nasion bylin, ptaki chętnie podjadają także listki np. pokrzyw a nawet kwiaty, np. nagietka, które mają właściwości przeciwzapalne.

Prócz trawników i rabat założyłam trzy lata temu oczko wodne a także kilka mniejszych zbiorników, w których uprawiam rośliny wodne. Jednak nie da się ukryć, że to największy zbiornik (około 4 x 3 m2 + strefa bagienna) bije wszelkie rekordy popularności.

Gdy powstawał ten ekosystem, nie wyobrażałam sobie, że przyciągnie on tyle stworzeń. Rośliny do oczka – znowu rodzime gatunki –  kupowałam przez Internet w gospodarstwie ogrodniczym z Podlasia.
Jak się szybko okazało, wraz z roślinami dostałam „gratis” ślimaki wodne: zatoczka rogowego – wyjadanego przez kawki i  błotniarkę stawową, ważki –2 gatunki a także różne dziwne stawonogi, o których nie jestem w stanie się wypowiadać. Wkrótce dołączyły do nich trzy gatunki żab, dwa gatunki ropuch – szara i zielona, która jest pod ochroną, traszki a także komary. Te ostatnie cieszą się wyjątkowym wzięciem u jaskółek oraz sikorek.  Dzięki roślinom natleniającym, małżom szczeżują i znacznemu zacienieniu, woda nie wymaga żadnych dodatkowych zabiegów pielęgnacyjnych. Latem, w czasie przedłużającej się suszy zbiornik dla okolicznych ptaków staje się nieocenionym źródłem czystej wody i miejscem zbiorowych kąpieli o świcie. Wśród zaobserwowanych ptaków wymienię wróble, mazurki, sójki, sierpówki, trznadle, szczygły, kosy, jaskółki, sroki, słowiki, bażanty. Kilka razy widziałam także wilga, rudziki, dzikie kaczki krzyżówki (znowu oczko wodne, z którego łakomie wyjadały rzęsę wodną).

Glony pojawiają się sporadycznie, w czasie upałów i generalnie wystarczy je zebrać ręką co przy małej powierzchni oczka zajmuje chwilę. Glony to świetny nawóz, nie trzeba go nawet kompostować tylko ułożyć na rabatach pod bylinami.

Pielęgnacja

Prócz odpowiednich roślin, równie istotną sprawą jest pielęgnacja ogrodu naturalnego. Moje plany kolejno ulegały modyfikacji bo okazało się,
że wszędobylskie owady, jeże i ptaki miały inne pomysły na zagospodarowanie przestrzeni niż ja.

Na początku odpadła pielęgnacja trawnika. Prócz naprawdę niewielkiej części trawnika, wszędzie tam, gdzie nie ma krzewów ani drzew jest kwitnąca cały sezon łąka.  Nie miałam sumienia kosić tych wszystkich dzikich rumianków, mleczy i czerwonych koniczyn, do których od wczesnej wiosny przylatywały dzikie tabuny pszczół, trzmieli i motyli. Poza tym, gdy okazało się, że dwie z wywieszonych przeze mnie czterech budek lęgowych są zajęte a w dodatku w dzikich różach gniazdują słowiki, to hałaśliwa kosiarka została ostatecznie wyklęta. Nie mam co prawda wpływu na poczynania sąsiadów, ale  ze swojej strony postanowiłam ograniczyć hałas do minimum.

fot. Mateusz Matysiak

Dobre “chwasty”!

Wspomniałam już, że niewymagające, odporne gatunki pomogły mi także ograniczyć do zera środki ochrony roślin. Nawet jeśli coś  się pojawi, np. mszyce, ptaki dzielnie uwijają się skutecznie zmniejszając ich pogłowie. Także niektóre owady rozprawią się sprawnie z mszycami. Sama różnorodność  gatunków i tak ogranicza występowanie pasożytów i szkodników. Na rabatach z bylinami dobre efekty daje sadzenie pomiędzy roślinami ozdobnymi czosnkucebuli, wysiew nagietkaszałwiimiętybylicy piołun oraz bazylii wieloletniej – wspomagają one odporność roślin chroniąc je przed min. Chorobami grzybowymi i nicieniami a także odstraszając niektóre gryzonie.

Ponieważ wiele roślin zielonych jak i ich nasiona  wzbogacają ptasią dietę, jak już wspomniałam, ostrożnie też podchodzę do zagadnienia tzw. chwastów, które w rzeczywistości są roślinami zielnymi. Jeśli widzę, że coś się samo wysiało, to obserwuję, kto odwiedza taką roślinę i w jakim celu – może się okazać, że właśnie ten chwast jest czyimś przysmakiem lub domem. Tak ma się co roku z wiesiołkamigwiazdnicąszczawiem kędzierzawym, rdestem ptasimbabką lancetowatąostami czy łopianami, które późnym latem i na jesieni są odwiedzane u mnie przez szczygły ale zauważyłam, że wróble i mazurki także chętnie je zjadają. Jeśli obawiamy się zbytniej inwazji chwastów, możemy ich dojrzałe nasiona zbierać jesienią i dodawać do zimowych mieszanek dla ptaków.

Na rabatach także nie usuwam wszystkich “chwastów” – zwłaszcza tych kwitnących jednak ograniczam ich rozrost by nie zagłuszyły innych gatunków. Stosuję najprostszy sposób, tj., wyrwane rośliny pozostawiam na rabacie gdzie w formie ściółki przykrywają glebę chroniąc ją przed wysychaniem, nie dopuszczając do rozrostu młodych chwastów a także, z czasem ją użyźniają zmieniając się w kompost. W ściółce kwitnie bujne życie: od spodu dzielnie pracują dżdżownice, w środkowych warstwach kryją się nieprzebrane gatunki żuków i stawonogów, a górą działają ptaki… o ile akurat żaden z kotów nie wyleguje się na niej bo nagrzana ściółka przyciąga je jak magnes.

Choć większość poradników zaleca usuwanie na jesieni wszystkich naziemnych części bylin na rabatach by ograniczyć rozwój chorób grzybowych, to osobiście czyszczenie rabat zostawiam sobie na wiosnę. Wśród uschłych liści i w ściółce na zimę znajdują schronienie wszelkie owady. Inwazji chorób grzybowych nie zauważyłam a rozkładająca się powoli ściółka użyźnia glebę.

Podsumowanie

Ogród na pTAK! fot. Joanna Olesiejuk

Nasze ogrody  są miejscem schronienia dla niezliczonej ilości stworzeń.
Im pełniejszy jest ekosystem, tym sprawniej ogród będzie funkcjonował.

Wymuskane wizje z eleganckich pism ogrodniczych nie zawsze są najlepszą opcją dla tych niewidocznych mieszkańców, którzy przemykają gdzieś w trawie czy kryją się w krzewach. Zanim zainwestujemy w trawniki z rolki, egzotyczne rośliny, nawozy i środki chwastobójcze, może warto po prostu poobserwować w ciszy, co dzieje się w tej tajemniczej krainie.