Na styku łaki,lasu i bagna,rośnie “mój” ulubiony krzak głogu.Od jakiś dwóch-trzech lat,coś tam “uszczknąłem” na domowe potrzeby,generalnie na wino.Któregoś roku,po długiej,ciężkiej chorobie,do głowy przyszła pewna myśl. A,gdyby tak-mieć u siebie,w ogrodzie,swój własny głóg? Jakaż to wyręka będzie na stare lata?! A,ileż ptaków ucieszy się na ów przybytek?! Od myśli do czynu,wyszukałem w pobliżu “mego” ulubieńca,jedno z Jego “dzieci” i,przeprowadziłem do ogrodu! Było to,jeszcze przed tym,gdy dowiedziałem się o akcji-“ogród na pTAK”. Ileż nerwów mnie kosztowała obserwacja,dłuuuugo,dłuuuugo nie puszczał pączków! Aż,któregoś,pięknego dnia-JEST!!! W końcu się zlitował,wypuścił pierwszy pączek,po nim kolejne,kamień spadł mi z serca! Radość ma była przeogromna!