Niestety, pomimo miłości dla ptaków, zostaliśmy przybranymi rodzicami malutkiego grzywacza (najprawdopodobniej). Niestety, bo zdecydowanie powinien dorastać wśród swoich ptasich bliskich (znamy zasady i nie porwaliśmy go rodzicom), ale…
Wyziębionego, wygłodniałego znaleźliśmy pod drzewem, w towarzystwie kota 🙁
Rodziców ani gniazda nie było więc zajęliśmy się maluszkiem, który miewa się dobrze pod skrzydłami ludzkiej mamy 😉 rośnie jak na drożdżach i jak tylko będzie gotowy, rozpoczniemy naukę samodzielnego jedzenia i ćwiczenia skrzydełek 😀
Mamy nadzieję że uda mu się usamodzielnić i powrócić do ptasich bliskich, zrobimy wszystko żeby mu w tym pomóc, trzymajcie kciuki!